8 lut 2015

Rozdział 6. Jesteście dopasowani!

- Chodźmy na górę – powiedział i poszedł po schodach do swojego pokoju. Czemu nie mógł mi powiedzieć tutaj? Co on tam robił? Gdy wchodziliśmy Rose nie wiedziałam co zrobić, więc powiedziałam bezgłośnie ‘zajmij się nim’ wskazując głową na Lucas’a. Byliśmy już w pokoju chłopaka i usiedliśmy na łóżku. 
- Więc? – zapytałam, bo przez dłuższą chwilę się nie odzywał. Rozmyślał nad czymś jeszcze chwilę i powiedział :
- Pojechałem wczoraj do Lucas’a. No i wszystko było normalnie aż nie poszliśmy do jego pokoju . I wyciągnął takie pudełko spod łóżka.
- I co w nim było? – byłam tego bardzo ciekawa.
- Prochy – powiedział bardzo cicho.
co? Co? CO?
- Nie, Mike. Nie mów, że ty… - nie skończyłam bo od razu wykrzyczał cicho :
- Nie! No co ty. On chciał mi… Nie chciał mieć przede mną tajemnic… I powiedział, że lepiej żebym o tym wiedział. Ja nie… Ja nic nie brałem – powiedział i uniósł ręce w geście obronnym. – Naprawdę.
- No niech będzie, że ci wierze – powiedziałam. – I co dalej? Czemu masz podbite oko? I Czemu przywiozła cię tu policja? – zapytałam.
-No i później my no wiesz… - powiedział i wskazał głową na łóżko.
Uuuu
- Okej, too… jak było? – zapytałam i czekałam na jego odpowiedź. Zaczęłam się śmieć, bo przez dłuższą chwilę nic nie mówił tylko patrzył się na mnie z niedowierzaniem.
- Jesteś chyba jedyną osobą na świecie, która by się o to zapytała – powiedział i zaśmiał się.
- Dziękuje – odpowiedziałam i udawałam, że jestem dumna z siebie. – No, ale mów.
- Było dobrze – powiedział i zaczął sobie coś wyobrażać. – Nawet bardzo – patrzył na mnie i przypomniał sobie następne pytania. – Później byliśmy u niego aż do wieczora i poszliśmy na imprezę z jego znajomymi. I piliśmy. Dużo. I jacyś goście zaczęli mieć z nami jakiś problem. I się pobiliśmy. Ktoś zadzwonił na policję i jak przyjechali to nas zgarnęli i zatrzymali na noc na izbie wytrzeźwień. I przed chwilą nas przywieźli jak sama zresztą widziałaś.
- Okej. Powinnam się martwić? O ciebie? – zapytałam.
- Nie – zapewnił i uśmiechnął się. – Wiesz… ja może pójdę po Lucas’a. - Powiedział i wybiegł z pokoju. Wyszłam za nim i poszłam do Rose. Gdy poszli na górę i zamknęli drzwi przyjaciółka powiedziała :
- Przystojny.
- Kto? Mike? Proszę cię! – prychnęłam.
- Jego przyjaciel – powiedziała uśmiechając się. Zaczęłam się  śmiać, bo ona nie wiedziała, że to jego chłopak.
- To nie jest jego przyjaciel, to jego chłopak – powiedziałam.
- Serio? To szczęścia. Ale i tak przystojny – powiedziała, a ja zgodziłam się z nią. Tan cały Lucas był w sumie niezły.
- Co oglądamy? – zapytała nagle Ros.
- Może ,,American Pie”?
- Okej, która część? – zapytała znowu dziewczyna. Wszyscy (razem z Matt’em) lubiliśmy ten film. Jest bardzo śmieszny. I zboczony.
Przez 5 minut kłóciłyśmy się którą część obejrzeć i w końcu wybrałyśmy szóstą część (Dom Beta). Obydwie zgłodniałyśmy i zamówiłyśmy pizzę, która przyszła po 30 minutach. Oczywiście akurat wtedy Mike musiał zejść po coś do kuchni i zobaczył nasze jedzenie.
- Gdzie dla mnie? – zapytał podchodząc do nas.
- Nie ma – powiedziała mu Rose.
- Jak to nie ma?! – wykrzyknął, wyłączył nam film i zabrał pilot od telewizora.
- Mikeee!
- Oddam go za pizze – oznajmił po czym zaczęliśmy się śmiać.
- Dobra, masz – powiedziałam i oddałam mu swoją. Rzucił nam pilot na kanapę i pobiegł na górę z kartonowym pudełkiem ciesząc się tym jak małe dziecko cukierkiem. Włączyłam film i przewinęłam do części, w które byłyśmy zanim nam przerwał. Po około godzinie film się skończył. Zapytałam przyjaciółkę czy zostaje u mnie na noc, ale powiedziała, że ma jutro jakiś ważny sprawdzian i nie może opuszczać tak wielu godzin w szkole. Poszła do mojego pokoju po swoje rzeczy, pożegnała się ze mną i wyszła.
Postanowiłam zadzwonić do Niall’a i zapytać czy może przyjść. Wybrałam w telefonie jego numer i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Odebrał po czterech sygnałach.
- Cześć Kendall – powiedział.
- Hej – odpowiedziałam. – Może chcielibyście wpaść? – zapytałam.
- Może tym razem przyjdziesz do nas? – zaproponował.
Może być ciekawie.
- Umm.. Okej – odpowiedziałam.
- To ja będę za 20 minut. Do zobaczenia – powiedział i wiedziałam, po prostu wiedziałam, że się uśmiechał.
- Do zobaczenia – odpowiedziałam i się rozłączyłam.
Poszłam do swojego pokoju i przebrałam się w białe jeansy z dziurami na kolanach i czarną bluzę Clavin’a Klein’a. Poprawiłam lekko makijaż i uczesałam się w dwa warkoczem. Następnie poszłam do łazienki zrobić siku. Powiedziałam Mike’owi, że wychodzę, ale był tak zajęty swoim chłopakiem, ze nawet nie zauważył, że weszłam. Zeszłam na dół i ubrałam swoje białe krótkie Air force, po czym wzięłam w rękę iPhone’a, zapalniczkę i papierosy.



Wyszłam na dwór i czekając na Niall’a zapaliłam. Kończyłam już trzeciego gdy przyjechał Niall. Zgasiłam go szybko i wyrzuciłam peta na chodnik. Weszłam do auta i usiadłam na miejscu pasażera. Samochód ruszył, a  Niall skrzywił się i powiedział :
- Teraz będzie tu śmierdzieć papierosami.
- Przepraszam – powiedziałam, a on otworzył okno żeby wywiać z samochodu brzydki zapach.
- Musisz przestać palić – powiedział po chwili.
- Co? Nie. Czemu? Co? – zapytałam zdezorientowana.
- Mówię poważnie.
- Nie. Niall nie możesz. Nie masz prawa – powiedziałam i udałam urażoną.
- To dla twojego zdrowia – powiedział i zabrał zapalniczkę i fajki z moich kolan, na których wcześniej leżały.
- Walić zdrowie – burknęłam pod nosem. Blondyn najwyraźniej nie usłyszał tego bo skupiał się dalej na jeździe. Zobaczyłam, że już dojeżdżamy. Gdy Horan zaparkował wysiadłam z Auta i nie czekając na niego weszłam do domu i ściągnęłam buty. Poszłam do salonu gdzie byli : Louis, Harry i Zayn. Od razu zobaczyłam, że lokowaty ma taką samą bluzę jak moja.
- Jesteście dopasowani! – krzyknął Lou. – Jak to uroczo wygląda! – zachwycał się dalej. Uroczo? Co? - Zrobię wam zdjęcie na twitter’a! – powiedział i ustawił Harr’ego obok mnie i zrobił zdjęcie.
- Powinniśmy się o niego martwić? – szepnęłam do Harr’ego.
- Nie wiem, ale chyba tak – powiedział. – Lou! Jedziemy do lekarza! – powiedział do bruneta.
- Co? Czemu? Kto jest chory? – zapytał.
- Ty – powiedziałam wspólnie z Harry’m. Louis spojrzał na nas jak na idiotów i zaczęliśmy się śmiać.
- Harry, chodź tu – powiedział Lou i wskazał na miejsce na kanapie.
- Czemu? – zapytał zielonooki.
- Bo Niall będzie zazdrosny – powiedział po czym skarciłam go spojrzeniem i sama się zaśmiałam. W tej samej chwili do salonu wszedł Niall. Objął mnie ramieniem i lekko popchnął do przodu żebym szła. Spojrzałam na niego zakłopotana, ale on patrzył na chłopaków. Byłam szczerze zdziwiona jego gestem. I to bardzo.
- Będziemy na górze – powiedział.
- Jasne, że będziecie – odpowiedział Louis i wcale nie zaczął się śmiać.




______________________


Cześć!
Dzisiaj będzie krótko i na temat.
Rozdział jest krótki, wiem. To dlatego, że w tygodniu nie mam czasu i do tego od wczoraj mam gorączke i jestem chora :/
W następnym rozdziale będzie się dużo działo z Perrie i Eleanor ;3
I będzie dłuższy :D 
A teraz już idę bo zaraz umre ;-;
Papa ;*
Pamiętaj, że każdy komentarz motywuje do dalszego pisania.


Irish Princess xx

7 komentarzy:

  1. OMG BŁAGAM CIĘ KOLEJNY ROZDZIAŁ MA BYĆ NAPISANY W EKSPRESOWYM TEMPIE
    no
    więc
    z kazdym rozdziałem to opowiadanie robi się coraz lepsze :*
    boje się co będzie dalej bo to może nadwyrezyc moje biedne serce xD
    natychmiast oczekuje odpowiedzi po co oni poszli na górę :P
    dobra wiem, że nie chodzi o to ;)
    zycze weny żebyś to szybko napisała <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super <3 kocham tego bloga <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebiste. Pisz dalej. Coraz bardziej mi się podoba. Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń

każdy komentarz motywuje do pisania <3