25 sty 2015

Rozdział 4. Znasz go?

*Kendall POV*
Przebudziłam się z okropnym bólem głowy, ponieważ ktoś potrząsał mną. Gdzie ja w ogóle jestem? Pamiętam z wczoraj tylko to, że wsiadaliśmy do auta i jechaliśmy chyba do domu chłopaków, i że się nieźle nawaliłam. Taaak, to pamiętam doskonale…
Poczułam kolejne szarpnięcie moim ramieniem.
- Spierdalaj Mike – powiedziałam i zasłoniłam głowę kołdrą.
- Nie, bo musimy pogadać – powiedział ściągając ze mnie kołdrę.
- Nie mogę teraz myśleć – oznajmiłam myśląc, że sobie pójdzie. – Za bardzo boli – wskazałam na głowę.
- Właśnie o tym będziemy rozmawiać. Masz – odpowiedział i podał mi wodę.
- Dzięki.
- Wczoraj znowu musiałem zanosić cię do domu nieprzytomną. Masz szczęście, że nie spałem, bo rodzice by cię zobaczyli. Dobrze chociaż, że ten Zayn czy coś tam cię tu przywiózł. Dorośnij wreszcie Ken. Przestań upijać się za każdym razem kiedy będzie taka okazja! – krzyknął.
- Boże Mike, przecież wiesz, że to nie pierwszy i nie ostatni raz. Wcześniej ci to nie przeszkadzało.  Sam też chodzisz na imprezy i ja tobie nie mówię co masz robić a czego nie. Zaczynasz gadać jak rodzice -  powiedziałam i napiłam się wody.
- Okej, ale jak następnym razem to oni będą siedzieć i czekać, aż ich kochana córeczka wróci łaskawie do domu – powiedział i wyszedł głośno trzaskając drzwiami.
O co mu chodzi? Przecież zawsze jak wracałam w nocy z imprez to się tak nie czepiał. Ale ok, nie ważne. Zczołgałam się z łóżka i poszłam do kuchni, aby wziąć jakąś tabletkę na głowę. Później poszłam na górę i włączyłam laptopa i szukałam jakiegoś fajnego filmu do pooglądania. W międzyczasie napisałam do Rose i Matt’a  żeby przyszli, ale napisali, że mogą dopiero po szkole. W końcu włączyłam ‘Zostań jeśli kochasz’. Już na samym początku zaczęłam płakać bo to było takie strasznie smutne. Były momenty, które były śmieszne i były takie, które były smutne. W połowie filmu dostałam sms’a od nieznanego numeru.
Nieznany numer : ja nie wiem co ty robiłaś z Niall’em, ale on jeszcze śpi xD Louis x
Popatrzyłam na zegarek – 13:57. Zaśmiałam się po czym zapisałam numer Louisa i odpisałam :
Ja : powinniście się cieszyć, bo nie musicie tyle gotować hahah
Louis : w sumie masz rację :D
Ja : zawsze mam rację ;*
Louis : no dobra :D
Odłożyłam telefon i włączyłam dalej film. Gdy film się skończył zeszłam na dół, żeby zrobić sobie herbatę. Wstawiłam wodę w czajniku i usiadłam na blacie czekając aż zacznie wrzeć. Gdy już zaczęła się gotować wstałam, wyjęłam kubek i włożyłam do niego saszetkę herbaty oraz zalałam wodą. Usłyszałam dzwonek do drzwi i nie fatygowałam się, żeby pójść i otworzyć więc krzyknęłam ‘OTWARTE!’ i czekałam aż ktoś wejdzie. Ku mojemu zdziwieniu w drzwiach stanął Zayn. Zaczęłam się zastanawiać po co tu przyszedł. Znowu przypomniało mi się, że miałam z nim pogadać. Naprawdę muszę? Nie może ktoś inny?
- Cześć – powiedział nieśmiało. – Wpadłem sprawdzić czy wszystko w porządku –powiedział. Co go to w ogóle obchodzi? I czemu jest … miły?
- Wszystko dobrze – powiedziałam. – Chcesz herbaty? – zapytałam. I zobaczyłam schodzącego ze schodów Mike’a.
- O cześć… Zen? Zan? Nie ważne. Dobrze, że przyszedłeś. Zajmij się Kendall ja mnie nie będzie – powiedział i wyszedł. Co to kurwa było? Nie potrzebuje niańki. A zwłaszcza Zayn’a.
- W sumie to miałem już iść, ale.. – powiedział i wskazał w stronę drzwi, w których przed minutą stał mój brat.
Zrobiłam mulatowi herbatę i postawiłam ją na stole w czasie kiedy on zdejmował kurtkę i buty. Zaczęliśmy rozmawiać o wczorajszej imprezie, albo jak kiedyś Niall się upił i śpiewał przez całą drogę do domu piosenki Justina Bieber’a. Cały czas się śmialiśmy. Lubię takiego Zayn’a. Takiego który nie jest agresywny i nie krzyczy na wszystkich dookoła. Siedzieliśmy tak jeszcze z 15 minut, aż Zayn powiedział, że musi już iść.
Zrobisz to Kendall. Dasz redę. Tylko spokojnie.
- Zayn – powiedziałam a on odwrócił się do mnie. – Musimy porozmawiać – oznajmiłam stanowczo. Chłopak usiadł na kanapę i czekał, aż zacznę dalej mówić. – Słuchaj, widzę, że ostatnio coś się dzieje z tobą. Chodzi mi o to… że krzyczysz na wszystkich i…  jesteś niemiły. Znaczy.. nie zawsze, bo na przykład teraz … teraz jesteś normalny, spokojny, uśmiechnięty i te sprawy. Z Perrie też ci się nie układa. Nie mówię, że masz mi wszystko teraz, tutaj powiedzieć… ale wszyscy się o ciebie martwią. I to bardzo – zakończyłam a on przestał się uśmiechać już chyba w połowie mojego ‘przemówienia’.
- Rozumiem, że się o mnie martwicie, ale ja muszę sam się z tym uporać – odpowiedział i smutno się uśmiechnął.
- Pamiętaj, że możesz mi zaufać i jak będziesz chciał pogadać o tym… to wiesz gdzie jestem.
Czy ja właśnie powiedziałam to na głos? Do  Zayn’a? Świetnie.
- Okej, dzięki – powiedział spokojnie, wstał z miejsca i wyszedł.
Zdezorientowana poszłam zamknąć drzwi a następnie udałam się do swojego pokoju i poszłam się ubrać w jeansy i bluzkę. Usłyszałam dzwonek do drzwi i poszłam je szybko otworzyć. Gdy byłam już na dole wyłączyłam telewizor, a następnie otworzyłam drzwi. Do środka weszła Rose i Matt. Przywitaliśmy się i oni poszli zdjąć bluzy oraz buty.
- To co robimy? – zapytała Rose.
- DOMÓWKEE! – wykrzyczałam wraz z Matt’em po czym przybiliśmy piątkę. – Kendall zaproś kogoś – powiedział chłopak wyjmując z plecaka alkohol.
Zostawiłam ich na dole i poszłam na górę po telefon. Zadzwoniłam do Niall’a.
- Cześć Niall – powiedziałam.
- Czeeść – odpowiedział.
- Zejdź do salonu i powiedz żeby wszyscy tam przyszli daj na głośnik – poleciłam.
- Dobra – powiedział i dał na głośnik po czym zawołał pozostałych domowników. – Mów Ken.
- Możecie przyjechać do mnie na małą impreze? – zapytałam. Słyszałam jakieś szmery, które chyba oznaczały, że coś mówili między sobą.
- Okej, będziemy za godzinę – powiedział Louis i się rozłączył.
Zeszłam na dół i pomogłam przyjaciołom. Po chwili wszystko było już gotowe. Rose poszła jeszcze po coś do sklepu. W między czasie Matt zapytał mnie :
- To kto przyjdzie?
- Niall, Louis, Zayn, Har… - brunet nie pozwolił mi dokończyć.
- To ci z tego twojego One Direction? – zapytał zaskoczony.
- Noo taaak – odpowiedziałam. – I nie pytaj skąd ich znam, później ci powiem.
- Spoko – w czasie kiedy mówił do domu weszła Ross. – Pijemy?! – zapytał.
- Przecież jeszcze nikogo nie ma – zaprotestowała dziewczyna.
- Nie chcesz to nie – powiedziałam i zaśmiałam się. – Więcej dla nas!
- Zdrowie! – powiedział Matt i podał mi kieliszek, którym stuknęłam o jego i wypiłam szybko jego zawartość. Usłyszałam pukanie do drzwi i poszłam je otworzyć. Do środka weszło 5 chłopaków, którzy po kolei przywitali się ze mną. Przedstawiłam ich Rose i Matt’owi.
Po chwili wszyscy siedzieli już w salonie na kanapie lub krzesłach, rozmawiali i pili.
Spędziliśmy tak cały wieczór. Już pod koniec naszej małej imprezy Louis zwymiotował na Harr’ego i zasnął. Wszyscy momentalnie zaczęli się śmiać. Wszyscy oprócz Harr’ego, któremu szczerze współczułam. Maty pomógł Liamowi ściągnąć Louis’a z zielonookiego i położyć go na podłodze. Poszłam do pokoju Mike’a po jakieś ubranie dla Harr’ego. Dałam je brunetowi, a on poszedł się przebrać do łazienki. Nagle zobaczyłam reflektory samochodów rodziców. Powiedziałam wszystkim żeby pomogli mi szybko sprzątnąć i pobiegliśmy na górę do mojego pokoju.
- Zapomnieliśmy o Harry’m – powiedział Niall i wszyscy wybuchnę li śmiechem.
- Ciekawe co pomyślą moi rodzice jak go zobaczą – powiedziałam i dalej się śmialiśmy. – Idźcie szybko do łazienki, a ja tu na nich zaczekam i powiem, że nie wiem kto jest na dole – poleciłam i otworzyłam drzwi do łazienki śmiejąc się.
- Okej – odpowiedzieli razem i weszli do środka.
- Tylko zamknijcie się  - nakazałam a oni ucichli. Usłyszałam jak drzwi na dole się otwierają.
To albo Harry, albo rodzice.
Podeszłam do moich drzwi, aby lepiej ich słyszeć.
- Gdzie wy jesteście? – zapytał Harry, a ja powstrzymywałam śmiech. – Jesteście kurwa za starzy na zabawę w chowanego! – krzyknął Harry histerycznie. Usłyszałam głośny śmiech Niall’a. Wzięłam poduszkę z łóżka i wrzuciłam ją do nich. Harry już chyba nas usłyszał i zaczął wchodzić po schodach, ale zatrzymał go krzyk mojej mamy.
- Kim do cholery jesteś i co robisz w moim domu?! – wrzasnęła na cały głos moja mama. Nie wytrzymywałam już ze śmiechu, ale nie mogłam nas zdradzić.
- Proszę pani, j-ja jestem koleg… - nie dokończył bo blondynka mu przerwała.
- Nie obchodzi mnie kim jesteś. Powiedz mi gdzie jest moja córka?
- Ja naprawdę nie wiem. Była tu jeszcze przed paroma minutami. Przysięgam. – Harry tłumaczył się jak mógł.
- Kendall! Chodź tu! – zawołała mnie mama.
- Już idę! – odkrzyknęłam i próbowałam ukryć śmiech. Zeszłam po schodach wymijając Harr’ego, który rzucił mi gniewne spojrzenie. – Co jest? – zapytałam jak gdyby nic się nie stało.
-  Znasz go? – zapytałam mnie wskazując na bruneta.
- Nie -  powiedziałam i znowu zdusiłam śmiech. Byliśmy pijani, ale jak widać moja mama tego nie zauważyła.
- W takim razie co on tutaj robi?
- Nie mam pojęcia mamo. W domu byłam tylko ja, Matt i Rose. Nikogo więcej. Nie wiem skąd on się tu wziął – powiedziałam a twarz Harr’ego poczerwieniała ze złości.
- Dobrze. Nie mam zamiaru tego dłużej ciągnąć. Robert! – przywołała mojego tatę, który był w kuchni i przysłuchiwał się całemu zajściu. – Dzwoń po policję!
- Co? Nie może pani! Ja nic nie zrobiłem! – powiedział a ja już nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać.
- Co cię tak bawi Kendall? – zapytała mnie.
- Bo.. hahaha… my tu… hahaha… i on poszedł… hahaha… a my… hahaha… na góre… hahahah – powiedziałam nie mogąc przestać się śmiać. Pozostali patrzyli na mnie jak na wariatkę. – Chodźcie tu… hahahah – zawołałam pozostałych.
Po chwili cała szóstka zjawiła się za dole. Wybuchłam śmiechem jak zobaczyłam miny moich rodziców i Harr’ego. Przez jakieś 5 minut nie mogliśmy się opanować i cały cza tarzaliśmy się na podłodze ze śmiechu. Gdy nam przeszło wstaliśmy i zobaczyliśmy, że moi rodzice też się śmieją. Harry nie orientował co się właśnie stało.
- Czyli, że wy… Czyli, że wy to specjalnie?! – zapytał.
- Niee… Chociaż w sumie to tak – powiedział Zayn  i znów zaczęliśmy się śmiać.
- My powinniśmy już iść – powiedział Liam. – Kto prowadzi?
- Ty - powiedzieli jednogłośnie Niall, Zayn i Harry, po czym poszli się ubrać.
- Branoc – rzucił Harry, a ja podeszłam do drzwi żeby je zamknąć, ale nagle Niall wyciągnął mnie na zewnątrz.
- Dobranoc – powiedział i przytulił mnie. Patrzyłam jak odchodzi w stronę auta, zamyka drzwi i odjeżdżają.
Wooooow
To było dobre uczucie przytulić Niall’a. Bardzo dobre.  Czemu to zrobił? Był tak pijany, że na pewno jutro nie będzie tego pamiętać.
Cóż, ja będę.
Wróciłam do domu i zamknęłam drzwi.
- My będziemy na górze – powiedziałam i razem z przyjaciółmi poszłam do mojego pokoju. 




______________________


Siemka ;D
Wiem, wiem. W ty rozdziale nic się nie dzieje, ale przez cały tydzień napisałam jakieś pół strony. Dopiero teraz się zrehabilitowałam i coś tam napisała. Nie jest to może jakieś bardzo ciekawe, ale dzisiaj jechałam do domu i jestem wykończona. Myślę, że mnie rozumiecie ;)
I nie wiem jak wam ale mi ten pierwszy tydzień ferii zleciał baaardzo szybko ;o
Nie wiem co by tu jeszcze napisać .... Widzieliście teledysk do piosenki Ellie do filmu ''50 twarzy Grey'a'' ?? Jak dla mnie jest boski *o* <3 KLIK 
To do następnego rozdziału ;*
Pamiętaj, że każdy komentarz motywuje do dalszego pisania.


Irish Princess xx

4 komentarze:

  1. Jestem uzależniona od tej piosenki Love me like you <3
    Mi też ten tydzień tak szybko zlecial :'(
    Uśmiałam się przy tym rozdziale :D biedny Hazza ^^
    Czekam na next! !

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej skarbie! Zostałaś nominowana do Liebster Award! Mam nadzieję, że znajdziesz odrobinę czasu na udzielenie odpowiedzi na moje pytania :) http://best-mistake-niall-horan.blogspot.com/p/liebster-award.html Cudowny blog! Pamiętaj NEVER GIVE UP! :*

    + CUDOWNY CYTAT NA SAMEJ GÓRZE - 'Obiecuję Ci zakochanie się we mnie nie będzie błędem' Aww - zdolne te nasze chłopaki! :) x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuje ;) ale nominowałam Cię już wcześniej :)
      taak, on jest świetny *-* <3

      Usuń

każdy komentarz motywuje do pisania <3