14 sty 2015

Rozdział 2. Próbowaliście z nim rozmawiać?

- Znowu wam przeszkadzam, ale przytulanki muszą poczekać. Zwołuje tajne zebranie! Szybko do kuchni! – powiedział i tyle go widzieliśmy.
Wymieniliśmy spojrzenie z Niall’em i wstaliśmy z łóżka. Wyszliśmy z pokoju i skierowaliśmy się na schody a następnie do kuchni, w której byli już Louis, Liam i Harrry. Byłam bardzo ciekawa co oznacza to ‘tajne zebranie’, ale sądząc po ich minach nie będzie o czymś miłym. Liam popatrzył na mnie i wskazał na krzesło, więc usiadłam na nim zastanawiałam się czemu nie ma z nami Zayn’a. Może to o czym będziemy rozmawiać będzie dotyczyło jego? Niee, na pewno nie… Chociaż … Podniosłam wzrok i zobaczyłam, że pozostali zajęli swoje miejsca.
- Słuchajcie. My wiemy, że z  Zayn’em dzieje się coś niedobrego i musimy się dowiedzieć co – powiedział śmiertelnie poważnie Louis. A jednak Zayn
-
I chcielibyśmy żebyś ty z nim porozmawiała… może tobie coś powie – powiedział do mnie Harry.
- Czemu myślicie, że mi coś powie? Czemu sami go nie spytacie?
- Próbowaliśmy uwierz, ale on nic nie mówi.. po prostu zamyka się w sobie coraz bardziej a my nie wiemy dlaczego i nie możemy mu pomóc – powiedział smutno Liam. – Staje się coraz bardziej smutny, cały czas się denerwuje, tak ja wczoraj na ciebie. Prosimy cię Kendall może on tobie powie.
- Chociaż spróbuj Kendall, proszę – nalegał Niall.
- No dobrze, ale nie wiem czy po tak krótkiej znajomości coś mi powie. On mi przecież nawet nie ufa. Ale okej, mogę spróbować – powiedziałam i od razu na ich twarzach zagościł uśmiech.
Szczerze? Nie widziałam w tym żadnego sensu, ale zgodziłam się, bo nie chciałam żeby byli smutni przez zachowanie Zayn'a. Nie obchodziło mnie co on robi i czemu a teraz muszę z nim o tym porozmawiać. Chłopcy (w szczególności Niall) zaczęli narzekać, że są tacy głodni więc zrobiłam im naleśniki. Niall zjadł prawie wszystkie, więc Liam musiał iść do sklepu po składniki, bo już się skończyły. Jak wrócił zrobiłam śniadanie dla pozostałych.
 Było już w pól do pierwszej po południu, więc poszłam się ubrać. Gdy wyszłam z łazienki poszłam do Niall’a oddać mu jego rzeczy. Nie było go w pokoju, więc położyłam ubrania na łóżku i wyszłam. Wróciłam do ‘mojego’ pokoju, poszukałam telefon i włączyłam instagram’a. Przez chwilę sprawdzałam jakie zdjęcia dodały osoby, które obserwuje, a następnie sprawdziłam twitter’a. Nagle mój telefon zawibrował. Dostałam SMS’a.
Mike : Pamiętasz?
Ja : O czym?
Mike : Dzisiaj o 17:30 idziesz z Jacobem, gdzie ty w ogóle jesteś?
Ja : Cholera. Zapomniałam, u Rose.
Mike : Nie kłam Ken, widziałem ją dzisiaj jak jechała gdzieś ze swoją mamą.
Ja : Później ci powiem,  będę w domu za 20 minut.
Nie czekałam, czy odpisze, czy nie, po prostu zabrałam wszystkie moje rzeczy i wyszłam z pokoju szukając Niall’a. I jak na zawołanie wpadłam na niego na schodach. Powiedziałam, że muszę już jechać do domu i poprosiłam żeby mnie zawiózł. Następnie przeszłam przez salon żegnając się ze wszystkimi i poszłam założyć buty i kurtke. Zobaczyłam, że Niall już na mnie czeka więc zabrałam moją torbę i razem z nim poszłam do auta. Chłopak otworzył mi drzwi i poszedł usiąść po swojej stronie. Po drodze kierowałam Niall’a jak ma jechać i po 10 minutach byłam już pod domem. Podziękowałam i wyszłam. Widziałam, że Niall cały czas tam stoi, odjechał dopiero jak weszłam do domu. W drzwiach zderzyłam się z Michael’em, który jak widać czekał na mnie. Poszłam zdjąć buty i odłożyć kurtke.
- Kto to był ? – zapytał od razu Mike. Czemu on nie może dać sobie spokoju?
- Niall – odpowiedziałam i wymijając go poszłam na górę, a on za mną.
- Ale pamiętasz chyba, że masz iść na randke z Jacob’em?
- Mike, ja o tym pamiętam – odpowiedziałam po czym on skinął głową i wyszedł. Postanowiłam położyć się na chwilę po jakże szalonym poranku. Obudziłam się  około 16 więc poszłam wybrać ubranie, w którym pójdę na moją ‘randkę’. Wybrałam czarne jeansy z wysokim stanem i białą rozpinaną koszulę, która odkrywa kawałek brzucha, a następnie poszłam się umyć.


Jak skończyłam poszłam do pokoju i weszłam na facebook’a. Dostałam chyba milion wiadomości od Rose.
Świetnie.
Nie czytając żadnej wiadomości napisałam czemu nie było jej w szkole i poszłam do kuchni napić się. Krzyknęłam do Mike’a o której przyjedzie Jacob i odpowiedział, że za chwilę. Poszłam jeszcze na górę po małą torebkę, do której włożyłam papierosy, zapalniczkę,  telefon oraz portfel. Ponownie zeszłam na dół i zobaczyłam jak czarne BMV podjeżdża pod dom. Poszłam ubrać niskie czarne converse i założyć ramoneske. Powiedziałam, że wychodzę i poszłam otworzyć drzwi, w których stał Jacob. Przywitaliśmy się i zaprowadził do auta, po czym otworzył drzwi i czekał aż wsiądę. Następnie zamknął je i poszedł na miejsce kierowcy. W aucie było czuć zapach lasu. Fotele dla pasażerów były wykonane z jasnej skóry. Było czysto – jak na auto należące do chłopaka.
- Gdzie jedziemy? – zapytałam zaciekawiona.
- To niespodzianka – powiedział i uśmiechnął się.
Przez resztę drogi rozmawialiśmy o rożnych rzeczach. Na przykład jak lubimy spędzać czas, jakiej muzyki słuchamy albo co sądzimy o swoich byłych. W momencie gdy auto się zatrzymało zobaczyłam, że jesteśmy przed jedną z najlepszych restauracji w Londynie. Nie mogłam w to uwierzyć. Zawsze marzyłam by pojechać ty kiedyś ale nie miałam pojęcia, że chłopak ze szkoły mnie tu zabierze. Jak wysiedliśmy z auta poszliśmy do drzwi wejściowych restauracji. Następnie podeszliśmy do kelnera, który sprawdził naszą rezerwacje oraz wskazał gdzie mamy usiąść. Nareszcie mogłam zobaczyć jak tu jest pięknie! Zawsze tak to sobie wyobrażałam. To było po prostu idealne miejsce na randkę .Nigdy bym nie pomyślała, że przyjdę tu z chłopakiem – zwłaszcza z Jacobem. Nim się spostrzegłam przyszedł kelner z menu. Prech zapytał mnie co wybieram, nie byłam specjalnie głodna ale wzięłam spaghetti, a on to samo. Po zapisaniu naszego zamówienia kelner odszedł pozostawiając nas w krępującej ciszy. Postanowiłam ją przerwać.
- Dlaczego zabrałeś mnie akurat tutaj? – zapytałam.
- Ponieważ taka dziewczyna zasługuje na wszystko co najlepsze – powiedział i uśmiechnął się.
- Dzięki, serio, ale ja nie jestem aż tak wyjątkowa – powiedziałam również się uśmiechając.
- Dla mnie jesteś idealna – odpowiedział, po czym moją twarz oblał rumieniec.
Po kilku minutach przynieśli nasze jedzenie. Było naprawdę przepyszne. Nie spodziewałam się, że zwyczajne spaghetti może być aż tak dobre. Zazwyczaj gdy mama gotuje je nam wychodzi dobre – bo czego się spodziewać po zwykłym człowieku - a tu to po prostu rozpływa się w ustach. Gdy skończyliśmy jeść i mieliśmy już wychodzić powiedziałam, że chcę jeszcze zrobić zdjęcie na instagram’a, więc Jacob poczekał aż skończę i szybko wziął mój telefon żeby zrobić nam zdjęcie. Następnie poszedł zapłacić. Wyszliśmy na zewnątrz, otworzyłam torebkę i wyjęłam z niej papierowy i zapalniczkę. Wyciągnęłam jednego, włożyłam do ust i odpaliłam. Zapytałam również chłopaka czy chce, ale odpowiedział, że nie pali, więc schowałam je z powrotem. Gdy skończyłam poszliśmy do auta, które Jacob otworzył, i – jak wypada na gentelmena –  otworzył mi drzwi, a następnie obszedł auto od przodu i zajął swoje miejsce.
- Mam cię odwieść do domu? Czy jedziesz gdzieś indziej? – zapytał.
Gdzieś indziej?!
- A gdzie mogłabym jechać jak nie do domu?
- No w sumie to nie wiem – powiedział po czym oboje się zaśmialiśmy.
Po kilkunastu minutach pojazd zatrzymał się przed moim domem. Wyszłam, a Jacob razem ze mną. Już miałam otwierać drzwi ale poczułam jak ktoś ciągnie mnie za rękę. Szybko się odwróciłam i stałam twarzą w twarz a Jacob’em. Niemalże stykaliśmy się nosami.
- Było dziś naprawdę fajnie – powiedział.
- Tak – przytaknęłam mu i się uśmiechnęłam. Nagle zbliżył swoje usta do moich i już miał mnie pocałować, ale odsunęłam się.
- Przepraszam, nie mogę – powiedziałam i szybko weszłam do domu.
Zdjęłam kurtkę oraz buty i udałam się do pokoju. Szczerze mówiąc podobało mi się nasza ‘randka’ i może chciałam go pocałować, ale… nie mogłam. Nie wiem czemu. Po prostu nie mogłam. Kto normalny całuje się na pierwszej randce? Może jeśli był by to ktoś inny to owszem, ale on….  Myślałam o tym wszystkim chyba dłuższy czas bo ktoś krzyknął mi do ucha i machał rękoma przed oczami. Mike.
- Czego do cholery chcesz? – zapytałam.
- Jak było?! Mów wszystko! –wrzasnął i uśmiechał się jak opętany.
- Było okej, najpierw poje… - nie dokończyłam bo Mike mi przerwał.
- Jak to okej? Tylko okej?! Przecież byłaś na randce z jednym z najfajniejszych kolesi z liceum i mówisz ze było okej?! – powiedział i zaczął histerycznie machać rękoma na co zaczęłam się śmiać.
- Ejj Mikey spokojnie – powiedziałam śmiejąc się z niego – Czy ty.. czy ty uważasz, że to jest najfajniejszy chłopak w liceum? –dodałam, a on zrobił się w tej chwili bardzo poważny.
- Tak.. znaczy nie-nie wiem. Nie najfajniejszy, ale jeden z tych fajnych – powiedział bardzo cicho.
- Czy mam przez to rozumieć, że wolisz chłopców, a nie dziewczyny? – zapytałam z niedowierzaniem.
- Tak. To znaczy-nie wiem. To takie skomplikowane.
- Co?! Mike! Czemu mi wcześniej nie powiedziałeś? Przecież nikomu bym nie powiedziała. Ughh.. ale ty jesteś głupi.
- Przepraszam.. powinienem był ci powiedzieć… Kilka miesięcy temu zobaczyłem, że bardziej podobają mi się chłopcy, a nie dziewczyny.. Próbowałem jakoś szczególnie nie zwracać na to uwagi, ale było coraz gorzej.. – powiedział smutno.
- A masz teraz jakiegoś  umm… chłopaka? – zapytałam.
- Nie, wiesz ja musze już iść - powiedział szybko i chciał wychodzić.
- Kłamiesz! Siadaj tu i wszystko mi opowiedz! – zakomenderowałam.
- On ma na imie Lucas i ma 18 lat. Pochodzi z Holloway i wygląda tak – powiedział i pokazał jego zdjęcie na swoim telefonie.
- Od jak dawna jesteście razem?
- Od 3 miesięcy.
- I nic mi nie powiedziałeś? Jak mogłeś?! – powiedziałam i zrobiłam urażoną minę.
- Przepraszam! Naprawdę! Co mogę zrobi dla ciebie żebyś mi wybaczyła? – powiedział i oboje zaczęliśmy się śmiać po czym on wyszedł z pokoju. Natomiast ja wzięłam piżamy i poszłam się przebrać do łazienki. Gdy wyszłam zajrzałam na instagram’a i facebook’a. Zobaczyłam, że Madi odpisała, więc weszłam w nasze rozmowy i przeczytałam, że ma grypę  iodłożyłam telefon i zasnęłam.
Obudził mnie dźwięk dzwonka w moim telefonie. Podniosłam go z szafki i na w pól śpiąca odebrałam nie patrząc nawet kto dzwoni.
- Ooo cześć Kendall, co dzisiaj robisz? – odezwał się głos ze słuchawki. Oczywiście od razu wiedziałam do kogo należał.
- Cześć Niall, czy ty wiesz która jest godzina? Przecież ja jeszcze śpie.
- Tak, jest dokładnie 11:50 – odpowiedział.
-  Na prawde? Umm.. kurwa. Już wstaje. Co chciałeś? – oznajmiłam i usłyszałam śmiech blondyna.
- Pytałem co dzisiaj robisz – powiedział nadal się śmiejąc.
- Dzisiaj akurat nic iii przestań się śmiać – powiedziałam i sama zaczęłam się śmiać. Po kilku minutach ogarnęliśmy się.
- To może przyjedziesz do nas? Prooooszee.
- Okej, o której przyjedziesz?
- Za godzinę?
-Co?! I ty myślisz, że ja się w godzinę zdążę przygotować? Chyba sobie teraz żartujesz. Dobra postaram się. Do zobaczenia – powiedziałam.
- Do zobaczenia. – odpowiedział wesoło.
Nie wstałam od razu. Leżałam jeszcze jakieś 10 minut po czym jęknęłam i wstałam. Poszłam do szafy wybrać ubrania. Wybrałam czarną spódniczkę ze skóry oraz fioletowy sweter. Poszłam się umyć do łazienki, następnie ubrałam się, umyłam zęby, zrobiłam makijaż i lekko zakręciłam włosy.


Chwyciłam laptopa i weszłam na twitter’a. Zanim się zorientowałam była już 12:30, więc poszłam coś zjeść. Gdy zeszłam na dół zobaczyłam, że Mike gdzieś wychodził, ale nie pytałam gdzie. Rodziców też nie było.
Typowe.
 Poszłam do kuchni i na blacie kuchennym zauważyłam karteczke i jeden dwudziesto-dolarowy banknot. Przeczytałam ją i dowiedziałam się, że wrócą dopiero w nocy, i że jak gdzieś będziemy iść to mamy zamknąć dom i wziąć pieniądze. Podeszłam do lodówki wyciągnęłam owocowy jogurt i usiadłam w salonie na kanapie patrząc na jakieś banalne reality-show. Kilka minut później usłyszałam pukanie do drzwi, więc wstałam i poszłam je otworzyć, bo to prawdopodobnie Niall. Jednak to był tylko listonosz. Wróciłam do oglądania telewizji. Po kilku minutach ponownie usłyszałam dzwonek i poszłam otworzyć. Oczywiście tym razem to był blondyn. Przywitałam go i szybko pobiegłam na górę po małą torebke, w której były papierosy, zapalniczka i klucze. Chwyciłam telefon i 20 funtów z lady i ubrałam białe krótkie converse. Wyszliśmy na dwór, a następnie poszliśmy do auta. Niall miał na sobie rurki, które opinały jego długie chude nogi, zwykłą czarną koszulkę, szarą bluzę, ciemną kurtkę i białe supry. Musze przyznać, że wyglądał naprawdę dobrze.
- Więc co będziemy robić? – zapytałam.
- Najpierw możemy pójść na spacer, a później do domu i pooglądać  coś– odpowiedział niebieskooki.
- Dobrze – odpowiedziałam i uśmiechnęłam się co on odwzajemnił.
Reszta drogi minęła wesoło, ponieważ śpiewaliśmy przypadkowe piosenki, które leciały w radiu. Jak dojechaliśmy Niall zaparkował auto w garażu, a ja czekałam na niego przed bramą. Nie mieliśmy daleko do parku, bo był za zakrętem. Szliśmy w jak dla mnie niekomfortowej ciszy. Od czasu do czasu przyłapałam się na patrzeniu na mojego towarzysza. Jak doszliśmy do końca parku i zawróciliśmy postanowiłam przerwać ciągnącą się ciszę.
- Próbowaliście z nim rozmawiać? Znaczy.. z Zayn’em – zapytałam w końcu.
- Tak-to znaczy próbowaliśmy z Louis’em coś się dowiedzieć od niego, pytaliśmy czy nie potrzebuje pomocy, ale zawsze odpowiadał, że wszystko w porządku. A my widzimy, że z nim się coś dzieje ale nie możemy mu pomóc. I to boli najbardziej, wiesz? Jak patrzysz na cierpienie bliskiej ci osoby, ale ona nie chce twojej pomocy. On coraz bardziej zamyka się w sobie. Kiedyś taki nie był, kiedyś mówił nam o wszystkim, nawet jeśli to było nie ważne – powiedział smutno i okej zatkało mnie, bo nie myślałam, że Zayn może mieć takie problemy. Niall mówił dalej. – Pytaliśmy się też Perrie czy jej coś mówił, ale powiedziała, że się go pytała i próbowała pomóc jak my, ale on nie chce niczyjej pomocy. Mówiła, że oddalili się od siebie w ciągu ostatnich kilku tygodni. Ja… my naprawdę nie chcemy go stracić.. chcemy, żeby wszystko było jak dawniej. Chcemy uśmiechniętego i szczęśliwego Zayn'a, a nie nadąsanego i ... smutnego? Sam już nie wiem –powiedział. Mogłam zobaczyć, że ma szkliste oczy i był o krok od rozpłakania się. Nagle przytulił mnie tak mocno jakby nie miał zamiaru puścić. Też go przytuliłam, bo wiedziałam, że on tego teraz potrzebuje.
- Może wrócimy już? Bo robi się trochę zimno – powiedziałam do blondyna, a on ściągnął z siebie kurtkę i dał ją na moje ramiona. – Umm… dzięki, ale teraz tobie będzie zimno.
- Trudno – powiedział uśmiechając się. – Wiesz, to dziwne, bo jesteś chyba pierwszą osobą przed którą się tak otworzyłem po tak krótkiej znajomości.
 



_____________________

Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! 
Wiem, nawaliłam :(
Nie dodałam wczoraj rozdziału bo moja mama miała problem z tym, że za długo siedzę na lapku i mi go zabrała (Y) 
Aaa no i tak na koniec ;3 Zrobiłam update bohaterów ^^
Piszcie czy wam się podoba i do piątku!
Pamiętaj, że każdy komentarz motywuje do dalszego pisania.


Irish Princess xx

2 komentarze:

  1. Znam ten problem z za długim siedzeniem przy kompie ;))
    co się dzieje z Zaynem? Na to pytanie chyba najbardziej chcę znać odpowiedz ;*
    rozdział boski cudowny i dodaj sobie jeszcze te wszystkie epitety wyrażające zachwyt <3
    czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń

każdy komentarz motywuje do pisania <3