- My będziemy na górze – powiedziałam i razem z przyjaciółmi poszłam do mojego
pokoju. Gdy usiedliśmy na łóżku Ros i Matt zaczęli pytać :
- Czemu wyszłaś za nimi? – Rose
- To skąd ich znasz? – Maty
- Jak się poznaliście? – Rose
- To do nich cały czas chodzisz? – Maty
- A może, w którymś się zakochałaś? – Rose
- I nic nam nie powiedziałaś?! – Maty
- Jak mogłaś?! – oboje
- Po pierwsze to nie chodzę do nich cały czas. Po drugie w żadnym się nie zakochałam, chyba. A po trze… - nie pozwolili mi dokończyć bo zapytali razem :
- CHYBA?! – powiedzieli po czym spojrzeli na siebie nawzajem tajemniczo się uśmiechając. Ja już wiem co oznaczają te uśmiechy.
- Nie tylko nie to! Proszę! – powiedziałam histerycznie.
- Który to? – zapytał Maty. Nie odzywałam się przez dłuższą chwilę. – No mów Ken! – prosił.
- Tylko, że mi się żadny nie podoba. Ale mogę ci obiecać, że jak coś się zmieni to od razu ci powiem – powiedziałam, a on i Rose automatycznie się uśmiechnęli.
Później opowiedziałam im jak poznałam chłopców i takie tam. Następnie poszłam ubrać białe szorty w czarne paski i luźną szarą koszulkę z jakimś napisem(co było moją piżamą), Rose wyciągnęłam podobny zestaw, a Matt powiedział, że zabrał sobie spodnie dresowe, ponieważ jutro ma trening i może w nich spać.
- To skąd ich znasz? – Maty
- Jak się poznaliście? – Rose
- To do nich cały czas chodzisz? – Maty
- A może, w którymś się zakochałaś? – Rose
- I nic nam nie powiedziałaś?! – Maty
- Jak mogłaś?! – oboje
- Po pierwsze to nie chodzę do nich cały czas. Po drugie w żadnym się nie zakochałam, chyba. A po trze… - nie pozwolili mi dokończyć bo zapytali razem :
- CHYBA?! – powiedzieli po czym spojrzeli na siebie nawzajem tajemniczo się uśmiechając. Ja już wiem co oznaczają te uśmiechy.
- Nie tylko nie to! Proszę! – powiedziałam histerycznie.
- Który to? – zapytał Maty. Nie odzywałam się przez dłuższą chwilę. – No mów Ken! – prosił.
- Tylko, że mi się żadny nie podoba. Ale mogę ci obiecać, że jak coś się zmieni to od razu ci powiem – powiedziałam, a on i Rose automatycznie się uśmiechnęli.
Później opowiedziałam im jak poznałam chłopców i takie tam. Następnie poszłam ubrać białe szorty w czarne paski i luźną szarą koszulkę z jakimś napisem(co było moją piżamą), Rose wyciągnęłam podobny zestaw, a Matt powiedział, że zabrał sobie spodnie dresowe, ponieważ jutro ma trening i może w nich spać.
Następnie gdy wszyscy
byli w swoich piżamach wyciągnęłam koc dla Matt’a i poszliśmy spać. Co prawda
było nam trochę ciasno, ale przyzwyczailiśmy się do tego już dawno. Przed snem
jeszcze gadaliśmy o różnych rzeczach, aż nagle Maty powiedział, że już zasypia
więc przestałyśmy i też zasnęliśmy.
Następnego dnia obudził mnie Matthew mówiąc , że jest bardzo głodny i nie wytrzyma dłużej bez jedzenia.
Po prostu drugi Niall.
Wstałam z łóżka próbując nie budzić dziewczyny i zeszłam na dół do kuchni razem z przyjacielem. Spojrzałam na zegarek – 10:50. Oczywiście na lodówce była przyczepiona karteczka i pieniądze od rodziców, które schowałam do kieszeni szortów.
Maty powiedział, że chce gofry. Wyjęłam potrzebne składniki i zaczęłam robić ciasto. Po chwili było gotowe więc wyjęłam gofrownicę i podłączyłam ja do prądu i wlałam do środka pierwszą porcję ciasta. W międzyczasie Matt wyciągnął bitą śmietanę z lodówki, owocowe sosy i jakieś inne dodatki do gofrów. Wyciągnęłam pierwsze gofry i położyłam na talerz, który podałam chłopakowi. Od razu zaczął je oblewać/obsypywać/smarować wszystkim co stało przed nim. Zaczęłam zastanawiać się czy on jest na pewno normalny.
- Kendall to jest boskie – powiedział i wskazał na swoje jedzenie. – Mówiłem już że cię kocham?
- Już kilka razy – powiedziałam i uśmiechnęłam się.
Później zrobiłam mu jeszcze kilka lub kilkanaście gofrów, które zjadłam razem z nim, po czym powiedziałam, że resztę ciasta zostawię dla Rose, która jeszcze śpi. Chłopak zgodził się ze mną i włożył swój talerz do zlewu. Zrobiłam to samo.
- Idziemy coś pooglądać? – zapytał.
- Okej – odpowiedziałam i poszłam usiąść na kanapie po czym zatrzymałam się przed nią i zaczęłam się śmiać. – Ej Matt, chodź tu! Musisz to zobaczyć! – powiedziałam cały czas się śmiejąc. Chłopak stanął obok mnie po czym wybuchł śmiechem.
- Jak oni mogli – powiedział i pokazał na podłogę, na której spał nie kto inny jak Louis. Przez następną chwilę cały czas się śmialiśmy. – Może pomalujemy go? – powiedział Maty i znów zaczął się śmiać. Kiwnęłam głową i poszłam na górę po czarny marker. Wróciłam i uklęknęłam przy twarzy chłopaka. Namalowałam mu wąsy, okulary, brodę i zmarszczki na czole. Podałam marker brunetowi, który pomazał mu policzki i ogólnie całą twarz. Piosenkarz zaczął się budzić bo chyba byliśmy za głośno. Szybko poszliśmy się schować za kanapę i patrzyć co zrobi.
- Gdzie ja jestem? Jak ja tu…? – pytał i wstał żeby się rozejrzeć. - Haloo! Haloo! Jest ktoś w domu? – krzyczał chłopak, a ja z Matt’em nie mogliśmy już dłużej wytrzymać ze śmiechu. – Co ja tutaj do cholery robie?! – warknął pod nosem.
- Wstajemy? – zapytałam szeptem przyjaciela. Kiwnął głową. Wstaliśmy, a Louis automatycznie odwrócił się do nas. Jego mina wyrażała wszystko! Znowu zaczęliśmy się śmiać. Louis też, ale to był sarkastyczny śmiech.
- Ha ha ha ha! Bardzo śmieszne – powiedział i udawał, że się obraził.
- Lou nie obrażaj się na nas – powiedziałam. – Chłopcy zostawili cię tu po tym jak zwymiotowałeś na Harr’ego – powiedziałam i zaczęliśmy się śmiać. - Chyba o tobie zapomnieli.
- Bożee, co za downy – powiedział i zaczęliśmy się śmiać. – Gdzie tu jest toaleta? Musze się odlać – powiedział. Wytłumaczyłam mu gdzie ma iść żeby dostać się do łazienki.
- Ciekawe co zrobi jak zobaczy się w lustrze – powiedziała i znów zaczęliśmy się śmiać. Czekaliśmy chwilę , aż nagle usłyszeliśmy krzyk z łazienki :
- Czy to jest kurwa jakiś pieprzony żart?! – krzyknął. Ponownie wybuchliśmy śmiechem nad którym nie mogliśmy zapanować. Słyszałam, że chłopak wychodzi z łazienki i zbliża się do nas. Trochę bałam się co zrobi, ale przecież to co mu namalowaliśmy było śmieszne. – Żartujecie sobie chyba. Dzisiaj mamy sesję do jakiegoś magazynu. I jak ja się tam pokażę?! – powiedział i zaczął machać rękoma co nas rozbawiło.
- Spokojnie Louis to da się umyć. Tylko musisz użyć mydła – ostatnie zdanie powiedziałam powoli, żeby zrozumiał. – Chodź pomogę ci – powiedziała i poszłam do łazienki a on za mną. Maty poszedł pooglądać coś w telewizji. Wzięłam czysty ręcznik z szafki, namoczyłam go trochę i kazałam chłopakowi żeby zmoczył twarz i umył mydłem. Później powycierałam go i robiliśmy tak kilka razy. – Prawie zeszło – powiedziałam patrząc na jego twarz.
- Umm.. Dzięki – powiedział uśmiechając się. Spoważniał odwrócił się do mnie. – Ej słuchaj, wszyscy widzimy, że między tobą i Niall’em coś się dzieje. Widzimy jak on na ciebie patrzy. Widzimy to jak on się w tobie … no… zakochuje. I chce tylko powiedzieć żebyś chociaż dała mu szanse. – powiedział. Ja naprawdę nie mogę w to uwierzyć. Przecież on sobie ze mnie żartuje! – A to, że cię wczoraj przytulił tylko to wszystko potwierdziło.
Nie, nie, nie, nie…
- Louis, on przecież był pijany! Pewnie nawet tego nie pamięta! – Bo to wcale nie tak, że dla mnie to coś znaczyło.
- Uwierz mi, że pamięta. A teraz daj mi coś jeść! – powiedział i wybiegł z łazienki do kuchni, usiadł na krześle przed blatem i czekał na jedzenie. Poszłam za nim i zrobiłam mu gofry tak jak Matt’owi. Powiedziałam żeby któryś z nich poszedł obudzić Rose. Lou powiedział, że jest za bardzo głodny i Matthew musiał po nią pójść. Zrobiłam gofry z pozostałego ciasta i dałam na talerz. Następnie wyciągnęłam owocowe sosy, bitą śmietanę i inne dodatki i postawiłam je przed chłopakiem. Po zjedzeniu kilku powiedział :
- Kendall zamieszkaj z nami i gotuj nam to codziennie – powiedział i rozmarzył się.
- Chciałbyś – odparłam i zaśmiałam się.
- To przynajmniej naucz tak gotować Harr’ego. Proszee – prosił.
- Zobaczę co da się zrobić – powiedziałam śmiejąc się.
Chwilę później brunet zszedł do nas i powiedział, że Ros zaraz przyjdzie. Gdy Tommo zjadł już prawie wszystkie gofry zabrałam mu talerz tłumacząc, że dziewczyna też będzie musiała coś zjeść a więcej ciasta już nie mam. Po jakichś 10 minutach zobaczyliśmy jak dziewczyna schodzi po schodach i siada obok Louis’a. Przywitała się z nami i zaczęła jeść śniadanie.
Nie zawsze robiłam im śniadanie, zazwyczaj zamawialiśmy pizzę. Prawie zawsze przychodzą oboje i mamy wspólne nocki, ale czasami Maty nie może, więc Ros przychodzi sama, albo na odwrót. Gdy dziewczyna zjadła poszłyśmy się przebrać z piżam i ubrałyśmy się w normalne ubrania. Później Matt powiedział, że ma za godzinę trening, a jeszcze miał się spotkać z kolegami. Poszedł na górę po swój plecak, założył bluzę i buty. Pożegnał się z nami i wyszedł.
- Ej, Lou na którą macie tą sesję? – zapytałam
- O 15, ale musimy wcześniej wyjechać, bo coś tam – odpowiedział.
- A wcześniej to znaczy?
- No tak o 14? 14:20? – oznajmił. – Czemu pytasz?
- Bo jest już 14. A ty jesteś tu. I do waszego domu jedzie się co najmniej 10 minut – powiedziałam i czekałam na jego reakcję.
- CO?! Jak to? Co? Przecież oni by do mnie zadzwonili! – powiedział zdenerwowany i zaczął szukać telefonu w kieszeniach. – Gdzie jest mój pieprzony telefon?!
- Louis – spojrzał na mnie. – Ty go nie masz. Nie wziąłeś go ze sobą, bo na pewno już byśmy go usłyszeli – powiedziałam spokojnie.
-Potrzebuje telefon! Szybkooo – zaczął histeryzować.
- Spokojnie. Dam ci telefon i zadzwonimy z drugiego na taksówkę, dobrze? – zapytałam a on skinął głową. Poszłam do mojego pokoju po telefon i zeszłam na dół. Wybrałam numer Niall’a i podałam telefon Louis’owi. Rozmawiali chwilę , ale nie krzyczeli na siebie czy coś. Może tylko na początku Lou nakrzyczał na niego, że o nim zapomniał, ale później już normalnie rozmawiali. Z telefonu stacjonarnego zadzwoniłam po taksówkę pod mój dom. Zobaczyłam, że moja przyjaciółka przygląda się nam i dobrze się bawi. W sumie to śmieszne, że Tomlinson aż tak się przejmuje jakąś sesją.
Była już 14:30, a taksówki dalej nie było. Niall zadzwonił do mnie i powiedział, żeby Louis jechał od razu do miejsca gdzie biała odbyć się sesja bo to za dużo czasu zajmie mu zanim dojedzie do domu, a później jeszcze tam. Powiedziałam mu to co blondyn mi przed chwilą. W końcu przyjechała taksówka. Lou pożegnał się z nami i szybko wyszedł.
Później rozmawiałyśmy z Rose o różnych ‘babskich’ rzeczach i umówiłyśmy się na zakupy. Przez cały czas zastanawiałam się gdzie jest Mike. Wyszedł wczoraj jakoś o 15. Może o 15:30. Gdzie on do cholery jest tak długo?! Zaczęłam się o niego martwić. Nie kłóciliśmy się często. Jak już to o coś naprawdę ważnego (jak dla mnie temat mojego ‘upijania się’ nie był czymś ważnym). Żeby tylko ten idiota sobie czegoś nie zrobił. Sobie albo komuś. Przestałam się już tak zadręczać, bo co on może takiego zrobić? W sumie to chyba nic…
Z przemyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi. Wstałam z kanapy i poszłam otworzyć. Zdziwiło mnie bardzo co, a raczej kogo tam ujrzałam.
- W czym mogę pomóc? – zapytałam powoli.
- Czy tutaj mieszka niejaki Michael David Wilson? – funkcjonariusz odpowiedział pytaniem na pytanie niewzruszony całą sytuacją. Tak, Mike miał na drugie imię David. Nie używa go, ponieważ nie podoba mu się ono.
- Tak, mieszka tutaj. Ale o co chodzi? – zapytałam, a mężczyzna spojrzał na mnie spode łba.
- Czy w domu są rodzice lub opiekunowie prawni? – znowu zapytał ignorując mnie.
Obiecuję, że jak on mi zaraz wszystkiego nie wyjaśni to coś mu zrobię!
- Nie, są w pracy – powiedziałam czekając aż odpowie na moje wcześniejsze pytania. Mężczyzna zapisywał coś w swoim notesie. Zobaczyłam, że moja przyjaciółka podeszła i przyglądała się temu zajściu. Po dłuższej chwili skończył. – Czy może mi pan powiedzieć co tu się do cholery dzieje?! - nie wytrzymałam i krzyknęłam.
- Nie tym tonem – powiedział ostro. Miał rację, co jeszcze bardziej mnie wkurzyło. Nie powinnam krzyczeć do policjanta. Chociaż co mi szkodzi? Mężczyzna poszedł do radiowozu co trochę mnie zdziwiło. Otworzył tylne drzwi i wyciągnął stamtąd dwóch chłopaków. Oczywiście jednym z nich był Mike. Drugiego nie znałam. Może to był ten jego chłopak? Nie wiem. Brat pokazywał mi jego zdjęcie, ale nie przypatrzyłam mu się dokładnie.
Dalej nie mogłam zrozumieć dlaczego przywiozła ich policja. Mike naprawdę zniżył się do takiego poziomu? Fajnie, ja już sobie z nim porozmawiam.
- Oddaję ich pani. Są wolni – powiedział do mnie. – Mam nadzieję, że to się więcej razy nie powtórzy – warknął do chłopaków.
Co się więcej razy ma nie powtórzyć?!
- Taa, dzięki – mruknęłam do gliniarza po czym wrócił do samochodu i odjechał.
Weszłam ze wszystkimi do domu i powiedziałam Ros, żeby zostawiła nas samych. Od chłopaków było czuć alkohol. Czyli, że pili. Miałam wrażenie, że Mike w jakiś dziwny sposób chce pokazać mi coś co nie jest istotne.
- Co to do cholery miało być, Mike? – zapytałam.
- Przecież nikogo nie zabiliśmy, wyluzuuuj – wybełkotał.
- Mike! – wrzasnęłam co, jak widać, podziałało.
- No dobra, dobra. W ten sposób chciałem ci pokazać - ledwo co kleił słowa. – co może się stać… jak będziesz pić. Iiii chyba mi się udało? Czy nie? – powiedział a ja miałam ochotę go uderzyć.
- Czy nie! – powiedziałam i skierowałam się w stronę jego kolegi/chłopaka. – Do kuchni – warknęłam i od razu posłuchał. Jak był już w kuchni znowu odwróciłam się do brata. – Co ty sobie kurwa myślisz? Gdzie ty w ogóle byłeś? Czemu nie było cię cały dzień? I czemu przywiozła cię tu policja?! – pytałam. Byłam ciekawa co znów wymyśli.
- Nie tyle pytań naraz – powiedział. – Byłem na imprezie – oczywiście. - Bo była za miastem iii co? Aaa policja. Mieliśmy drobną spine w klubie i przetrzymali mali nas na noc – dopiero gdy to powiedział zobaczyłam, że ma podbite oko. Przetrzymali ich na noc, a dalej czuć od nich alkohol. Dziwne.
- Okej, w takim razie dlaczego jeszcze czuć od ciebie alkohol? – zapytałam i trafiłam w dziesiątkę. Zatkało go. – Wiedziałam, że kłamiesz – ciągnęłam. – Mów jak było naprawdę. – chłopak popatrzył na mnie i… zarumienił się?
Następnego dnia obudził mnie Matthew mówiąc , że jest bardzo głodny i nie wytrzyma dłużej bez jedzenia.
Po prostu drugi Niall.
Wstałam z łóżka próbując nie budzić dziewczyny i zeszłam na dół do kuchni razem z przyjacielem. Spojrzałam na zegarek – 10:50. Oczywiście na lodówce była przyczepiona karteczka i pieniądze od rodziców, które schowałam do kieszeni szortów.
Maty powiedział, że chce gofry. Wyjęłam potrzebne składniki i zaczęłam robić ciasto. Po chwili było gotowe więc wyjęłam gofrownicę i podłączyłam ja do prądu i wlałam do środka pierwszą porcję ciasta. W międzyczasie Matt wyciągnął bitą śmietanę z lodówki, owocowe sosy i jakieś inne dodatki do gofrów. Wyciągnęłam pierwsze gofry i położyłam na talerz, który podałam chłopakowi. Od razu zaczął je oblewać/obsypywać/smarować wszystkim co stało przed nim. Zaczęłam zastanawiać się czy on jest na pewno normalny.
- Kendall to jest boskie – powiedział i wskazał na swoje jedzenie. – Mówiłem już że cię kocham?
- Już kilka razy – powiedziałam i uśmiechnęłam się.
Później zrobiłam mu jeszcze kilka lub kilkanaście gofrów, które zjadłam razem z nim, po czym powiedziałam, że resztę ciasta zostawię dla Rose, która jeszcze śpi. Chłopak zgodził się ze mną i włożył swój talerz do zlewu. Zrobiłam to samo.
- Idziemy coś pooglądać? – zapytał.
- Okej – odpowiedziałam i poszłam usiąść na kanapie po czym zatrzymałam się przed nią i zaczęłam się śmiać. – Ej Matt, chodź tu! Musisz to zobaczyć! – powiedziałam cały czas się śmiejąc. Chłopak stanął obok mnie po czym wybuchł śmiechem.
- Jak oni mogli – powiedział i pokazał na podłogę, na której spał nie kto inny jak Louis. Przez następną chwilę cały czas się śmialiśmy. – Może pomalujemy go? – powiedział Maty i znów zaczął się śmiać. Kiwnęłam głową i poszłam na górę po czarny marker. Wróciłam i uklęknęłam przy twarzy chłopaka. Namalowałam mu wąsy, okulary, brodę i zmarszczki na czole. Podałam marker brunetowi, który pomazał mu policzki i ogólnie całą twarz. Piosenkarz zaczął się budzić bo chyba byliśmy za głośno. Szybko poszliśmy się schować za kanapę i patrzyć co zrobi.
- Gdzie ja jestem? Jak ja tu…? – pytał i wstał żeby się rozejrzeć. - Haloo! Haloo! Jest ktoś w domu? – krzyczał chłopak, a ja z Matt’em nie mogliśmy już dłużej wytrzymać ze śmiechu. – Co ja tutaj do cholery robie?! – warknął pod nosem.
- Wstajemy? – zapytałam szeptem przyjaciela. Kiwnął głową. Wstaliśmy, a Louis automatycznie odwrócił się do nas. Jego mina wyrażała wszystko! Znowu zaczęliśmy się śmiać. Louis też, ale to był sarkastyczny śmiech.
- Ha ha ha ha! Bardzo śmieszne – powiedział i udawał, że się obraził.
- Lou nie obrażaj się na nas – powiedziałam. – Chłopcy zostawili cię tu po tym jak zwymiotowałeś na Harr’ego – powiedziałam i zaczęliśmy się śmiać. - Chyba o tobie zapomnieli.
- Bożee, co za downy – powiedział i zaczęliśmy się śmiać. – Gdzie tu jest toaleta? Musze się odlać – powiedział. Wytłumaczyłam mu gdzie ma iść żeby dostać się do łazienki.
- Ciekawe co zrobi jak zobaczy się w lustrze – powiedziała i znów zaczęliśmy się śmiać. Czekaliśmy chwilę , aż nagle usłyszeliśmy krzyk z łazienki :
- Czy to jest kurwa jakiś pieprzony żart?! – krzyknął. Ponownie wybuchliśmy śmiechem nad którym nie mogliśmy zapanować. Słyszałam, że chłopak wychodzi z łazienki i zbliża się do nas. Trochę bałam się co zrobi, ale przecież to co mu namalowaliśmy było śmieszne. – Żartujecie sobie chyba. Dzisiaj mamy sesję do jakiegoś magazynu. I jak ja się tam pokażę?! – powiedział i zaczął machać rękoma co nas rozbawiło.
- Spokojnie Louis to da się umyć. Tylko musisz użyć mydła – ostatnie zdanie powiedziałam powoli, żeby zrozumiał. – Chodź pomogę ci – powiedziała i poszłam do łazienki a on za mną. Maty poszedł pooglądać coś w telewizji. Wzięłam czysty ręcznik z szafki, namoczyłam go trochę i kazałam chłopakowi żeby zmoczył twarz i umył mydłem. Później powycierałam go i robiliśmy tak kilka razy. – Prawie zeszło – powiedziałam patrząc na jego twarz.
- Umm.. Dzięki – powiedział uśmiechając się. Spoważniał odwrócił się do mnie. – Ej słuchaj, wszyscy widzimy, że między tobą i Niall’em coś się dzieje. Widzimy jak on na ciebie patrzy. Widzimy to jak on się w tobie … no… zakochuje. I chce tylko powiedzieć żebyś chociaż dała mu szanse. – powiedział. Ja naprawdę nie mogę w to uwierzyć. Przecież on sobie ze mnie żartuje! – A to, że cię wczoraj przytulił tylko to wszystko potwierdziło.
Nie, nie, nie, nie…
- Louis, on przecież był pijany! Pewnie nawet tego nie pamięta! – Bo to wcale nie tak, że dla mnie to coś znaczyło.
- Uwierz mi, że pamięta. A teraz daj mi coś jeść! – powiedział i wybiegł z łazienki do kuchni, usiadł na krześle przed blatem i czekał na jedzenie. Poszłam za nim i zrobiłam mu gofry tak jak Matt’owi. Powiedziałam żeby któryś z nich poszedł obudzić Rose. Lou powiedział, że jest za bardzo głodny i Matthew musiał po nią pójść. Zrobiłam gofry z pozostałego ciasta i dałam na talerz. Następnie wyciągnęłam owocowe sosy, bitą śmietanę i inne dodatki i postawiłam je przed chłopakiem. Po zjedzeniu kilku powiedział :
- Kendall zamieszkaj z nami i gotuj nam to codziennie – powiedział i rozmarzył się.
- Chciałbyś – odparłam i zaśmiałam się.
- To przynajmniej naucz tak gotować Harr’ego. Proszee – prosił.
- Zobaczę co da się zrobić – powiedziałam śmiejąc się.
Chwilę później brunet zszedł do nas i powiedział, że Ros zaraz przyjdzie. Gdy Tommo zjadł już prawie wszystkie gofry zabrałam mu talerz tłumacząc, że dziewczyna też będzie musiała coś zjeść a więcej ciasta już nie mam. Po jakichś 10 minutach zobaczyliśmy jak dziewczyna schodzi po schodach i siada obok Louis’a. Przywitała się z nami i zaczęła jeść śniadanie.
Nie zawsze robiłam im śniadanie, zazwyczaj zamawialiśmy pizzę. Prawie zawsze przychodzą oboje i mamy wspólne nocki, ale czasami Maty nie może, więc Ros przychodzi sama, albo na odwrót. Gdy dziewczyna zjadła poszłyśmy się przebrać z piżam i ubrałyśmy się w normalne ubrania. Później Matt powiedział, że ma za godzinę trening, a jeszcze miał się spotkać z kolegami. Poszedł na górę po swój plecak, założył bluzę i buty. Pożegnał się z nami i wyszedł.
- Ej, Lou na którą macie tą sesję? – zapytałam
- O 15, ale musimy wcześniej wyjechać, bo coś tam – odpowiedział.
- A wcześniej to znaczy?
- No tak o 14? 14:20? – oznajmił. – Czemu pytasz?
- Bo jest już 14. A ty jesteś tu. I do waszego domu jedzie się co najmniej 10 minut – powiedziałam i czekałam na jego reakcję.
- CO?! Jak to? Co? Przecież oni by do mnie zadzwonili! – powiedział zdenerwowany i zaczął szukać telefonu w kieszeniach. – Gdzie jest mój pieprzony telefon?!
- Louis – spojrzał na mnie. – Ty go nie masz. Nie wziąłeś go ze sobą, bo na pewno już byśmy go usłyszeli – powiedziałam spokojnie.
-Potrzebuje telefon! Szybkooo – zaczął histeryzować.
- Spokojnie. Dam ci telefon i zadzwonimy z drugiego na taksówkę, dobrze? – zapytałam a on skinął głową. Poszłam do mojego pokoju po telefon i zeszłam na dół. Wybrałam numer Niall’a i podałam telefon Louis’owi. Rozmawiali chwilę , ale nie krzyczeli na siebie czy coś. Może tylko na początku Lou nakrzyczał na niego, że o nim zapomniał, ale później już normalnie rozmawiali. Z telefonu stacjonarnego zadzwoniłam po taksówkę pod mój dom. Zobaczyłam, że moja przyjaciółka przygląda się nam i dobrze się bawi. W sumie to śmieszne, że Tomlinson aż tak się przejmuje jakąś sesją.
Była już 14:30, a taksówki dalej nie było. Niall zadzwonił do mnie i powiedział, żeby Louis jechał od razu do miejsca gdzie biała odbyć się sesja bo to za dużo czasu zajmie mu zanim dojedzie do domu, a później jeszcze tam. Powiedziałam mu to co blondyn mi przed chwilą. W końcu przyjechała taksówka. Lou pożegnał się z nami i szybko wyszedł.
Później rozmawiałyśmy z Rose o różnych ‘babskich’ rzeczach i umówiłyśmy się na zakupy. Przez cały czas zastanawiałam się gdzie jest Mike. Wyszedł wczoraj jakoś o 15. Może o 15:30. Gdzie on do cholery jest tak długo?! Zaczęłam się o niego martwić. Nie kłóciliśmy się często. Jak już to o coś naprawdę ważnego (jak dla mnie temat mojego ‘upijania się’ nie był czymś ważnym). Żeby tylko ten idiota sobie czegoś nie zrobił. Sobie albo komuś. Przestałam się już tak zadręczać, bo co on może takiego zrobić? W sumie to chyba nic…
Z przemyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi. Wstałam z kanapy i poszłam otworzyć. Zdziwiło mnie bardzo co, a raczej kogo tam ujrzałam.
- W czym mogę pomóc? – zapytałam powoli.
- Czy tutaj mieszka niejaki Michael David Wilson? – funkcjonariusz odpowiedział pytaniem na pytanie niewzruszony całą sytuacją. Tak, Mike miał na drugie imię David. Nie używa go, ponieważ nie podoba mu się ono.
- Tak, mieszka tutaj. Ale o co chodzi? – zapytałam, a mężczyzna spojrzał na mnie spode łba.
- Czy w domu są rodzice lub opiekunowie prawni? – znowu zapytał ignorując mnie.
Obiecuję, że jak on mi zaraz wszystkiego nie wyjaśni to coś mu zrobię!
- Nie, są w pracy – powiedziałam czekając aż odpowie na moje wcześniejsze pytania. Mężczyzna zapisywał coś w swoim notesie. Zobaczyłam, że moja przyjaciółka podeszła i przyglądała się temu zajściu. Po dłuższej chwili skończył. – Czy może mi pan powiedzieć co tu się do cholery dzieje?! - nie wytrzymałam i krzyknęłam.
- Nie tym tonem – powiedział ostro. Miał rację, co jeszcze bardziej mnie wkurzyło. Nie powinnam krzyczeć do policjanta. Chociaż co mi szkodzi? Mężczyzna poszedł do radiowozu co trochę mnie zdziwiło. Otworzył tylne drzwi i wyciągnął stamtąd dwóch chłopaków. Oczywiście jednym z nich był Mike. Drugiego nie znałam. Może to był ten jego chłopak? Nie wiem. Brat pokazywał mi jego zdjęcie, ale nie przypatrzyłam mu się dokładnie.
Dalej nie mogłam zrozumieć dlaczego przywiozła ich policja. Mike naprawdę zniżył się do takiego poziomu? Fajnie, ja już sobie z nim porozmawiam.
- Oddaję ich pani. Są wolni – powiedział do mnie. – Mam nadzieję, że to się więcej razy nie powtórzy – warknął do chłopaków.
Co się więcej razy ma nie powtórzyć?!
- Taa, dzięki – mruknęłam do gliniarza po czym wrócił do samochodu i odjechał.
Weszłam ze wszystkimi do domu i powiedziałam Ros, żeby zostawiła nas samych. Od chłopaków było czuć alkohol. Czyli, że pili. Miałam wrażenie, że Mike w jakiś dziwny sposób chce pokazać mi coś co nie jest istotne.
- Co to do cholery miało być, Mike? – zapytałam.
- Przecież nikogo nie zabiliśmy, wyluzuuuj – wybełkotał.
- Mike! – wrzasnęłam co, jak widać, podziałało.
- No dobra, dobra. W ten sposób chciałem ci pokazać - ledwo co kleił słowa. – co może się stać… jak będziesz pić. Iiii chyba mi się udało? Czy nie? – powiedział a ja miałam ochotę go uderzyć.
- Czy nie! – powiedziałam i skierowałam się w stronę jego kolegi/chłopaka. – Do kuchni – warknęłam i od razu posłuchał. Jak był już w kuchni znowu odwróciłam się do brata. – Co ty sobie kurwa myślisz? Gdzie ty w ogóle byłeś? Czemu nie było cię cały dzień? I czemu przywiozła cię tu policja?! – pytałam. Byłam ciekawa co znów wymyśli.
- Nie tyle pytań naraz – powiedział. – Byłem na imprezie – oczywiście. - Bo była za miastem iii co? Aaa policja. Mieliśmy drobną spine w klubie i przetrzymali mali nas na noc – dopiero gdy to powiedział zobaczyłam, że ma podbite oko. Przetrzymali ich na noc, a dalej czuć od nich alkohol. Dziwne.
- Okej, w takim razie dlaczego jeszcze czuć od ciebie alkohol? – zapytałam i trafiłam w dziesiątkę. Zatkało go. – Wiedziałam, że kłamiesz – ciągnęłam. – Mów jak było naprawdę. – chłopak popatrzył na mnie i… zarumienił się?
Co?
Wtf?
- Chodźmy na górę – powiedział i poszedł po schodach do swojego pokoju.
- Chodźmy na górę – powiedział i poszedł po schodach do swojego pokoju.
______________________
Hej :3 W końcu napisałam jakiś dłuższy! :DMyślę, ze rozdział się wam spodoba :D
Tak wiem, nic się nie dzieje z Niall'em i Kendall, ale to się zmieni w przyszłych rozdziałach :3
A tak btw. to oglądaliście mecz Polska - Katar?
Jak dla mnie to jest jedna wielka porażka, bo no prosze kto jest na tyle głupi żeby przekupywać ludzi żeby kibicowali zespołowi gospodarzy? Albo ci sędziowie! Po prostu brak słów! Szejkowie nie mają na co hajsu wydawać i już im się miesza :p
Cały ten zespól, ten mecz i ogólnie te całe mistrzostwa są kupione i prowadzone tak żeby Katar wygrał. Wszystko to jedno wielkie przekupstwo. Życzę im żeby przegrali z Francją i poszli się leczyć, bo to co oni robią to nie jest sport tylko przekupstwa. A my graliśmy naprawdę dobrze. Do ostatniej minuty. <3
Ale dość o tym ;D
Ferie mi się już kończą ;/ Już w poniedziałek do szkoły ;// Zazdro tym co dopiero zaczynają ;c
Okok już się napisałam i pewnie was znudziłam xD
Komentujcie i wgl haha c;
Do następnego ;*
Pamiętaj, że każdy komentarz motywuje do dalszego pisania.
Irish Princess xx
Tak wiem, nic się nie dzieje z Niall'em i Kendall, ale to się zmieni w przyszłych rozdziałach :3
A tak btw. to oglądaliście mecz Polska - Katar?
Jak dla mnie to jest jedna wielka porażka, bo no prosze kto jest na tyle głupi żeby przekupywać ludzi żeby kibicowali zespołowi gospodarzy? Albo ci sędziowie! Po prostu brak słów! Szejkowie nie mają na co hajsu wydawać i już im się miesza :p
Cały ten zespól, ten mecz i ogólnie te całe mistrzostwa są kupione i prowadzone tak żeby Katar wygrał. Wszystko to jedno wielkie przekupstwo. Życzę im żeby przegrali z Francją i poszli się leczyć, bo to co oni robią to nie jest sport tylko przekupstwa. A my graliśmy naprawdę dobrze. Do ostatniej minuty. <3
Ale dość o tym ;D
Ferie mi się już kończą ;/ Już w poniedziałek do szkoły ;// Zazdro tym co dopiero zaczynają ;c
Okok już się napisałam i pewnie was znudziłam xD
Komentujcie i wgl haha c;
Do następnego ;*
Pamiętaj, że każdy komentarz motywuje do dalszego pisania.
Irish Princess xx
Ja tez kończę ferie ;// uczcijmy je minutą ciszy [*]
OdpowiedzUsuńRozdział takie mocne 2/10
Suchar dnia ↑
xD
a już na poważnie to 11/10
I wiedz, że jestem OBURZONA brakiem interakcji Kendall→ Niall w tym rozdziale xD
ale i tak cię kocham ;*
biedny Lou :D
czekam na next <3
Miszczu ty mój :3
o ja cie ;o :D dzieki, dzieki ^^
Usuńprzepraszam ;c w następnym rozdziale się poprawie xD
ooo ja Ciebie też kochana <3 ;3
I nie rozumiem tych szejków ;)) jak ja bym miała tyle kasy dla siebie to kupiłabym 1D ( co z tego, że się nie da) xD i byliby tylko dla mnie buahaah
Usuńnie no ale na serio to po prostu jest śmieszne
Nie sądziłam, że może istnieć gorsza korupcja niż w Polsce za czasów Tuska ; D
takie poważne tematy to nie dla mnie :P
no właśnie :D
Usuńwiesz mogłabyś mi oddać któregoś pod opiekę jak będą Ci przeszkadzali albo coś haha :D
no, ale w końcu to araby xd czego się po nich spodziewać ? XD
dla mnie też nie, ale to to po prostu brak słów hahah ;D
Super ;)
OdpowiedzUsuńdziękuje ;D
UsuńChciałabym Ci powiedzieć, że jest to świetne opowiadanie :)
OdpowiedzUsuń+ chciałam Cię zaprosić na moje opowiadanie, o Niall'u
http://iwill-withyou-nh.blogspot.com/
dziękuje ^^
Usuńna pewno wpadnę ;)
Fajne to opowiadanie, wpadłam na nie przed chwilą. Też mam bulwers z powodu tego meczu,a le co poradzisz? XD
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy rozdział, czekam na kolejny i nie mogę się doczekać. Juz pokochałam te opowiadanie ;)
http://scar-never-fade.blogspot.com/
no niestety nic xD
Usuńto świetnie, że Ci się spodobało ;D